Aktualności - GDPM - Odszkodowania - Darmowa porada-801 120 020

Potrzebuję pomocy!

  • Zostałeś ranny w wypadku?
  • Twój bliski zginął w wypadku?
  • Jesteś ofiarą błędu medycznego?
  • Jesteś ofiarą wypadku w pracy?
  • Potrzebna Ci natychmiastowa pomoc prawno-medyczna?
  • Jesteś ofiarą pedofili?
  • Czujesz się oszukany przez ubezpieczyciela?
  • Od wypadku nie minęło 20 lat?

BEZPŁATNIE SPRAWDZIMY TWOJĄ SPRAWĘ!

Zadzwoń do nas
801 120 020

lub

Wyślij e-mail
skorzystaj z formularza

Matka od zadań specjalnych

Urodziła, wychowała, zadbała o dobry start w dorosłość. Przyszedł lipcowy dzień 2010 roku i w jednej chwili wszystko się zawaliło. 19-letni syn, Marcin, miał wypadek samochodowy i Pani Kasia straciła zdrowego, silnego syna na zawsze. Młodzieniec stał się innym człowiekiem, a ona inną matką.

Kiedy w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia dojdzie – jak u Marcina – do poważnych obrażeń, skutkujących niedowładem ciała, uszkodzeniami układu nerwowego czy innymi nieodwracalnymi zmianami, oczy całego świata skierowane są na cierpiącego. Tak też było w tym przypadku.

- Najbliżsi, znajomi, sąsiedzi – wszyscy oddawali krew potrzebną do transfuzji ciężko rannego syna, a gdy wrócił po kilku miesiącach ze szpitala do domu, kolejkom odwiedzających nie było końca – mówi mama 25-letniego dziś Marcina. – Niestety, im Marcin był w lepszej formie, tym bardziej zainteresowanie nim malało i obecnie, poza rodziną, prawie nikt go nie odwiedza – dodaje smutna Pani Kasia.

Ale do naprawdę dobrej formy brakuje jeszcze bardzo wiele. Marcin ma połowiczny niedowład, kłopoty z samodzielnością, mówieniem. Nie ma szans, aby w najbliższym czasie wrócił do pełnej sprawności, normalnego życia, swojej samochodowej pasji.

Rodzina zmieniła dotychczasowy sposób życia, tryb funkcjonowania, przeznaczyła wszystkie oszczędności życia na pomoc i rehabilitację dla syna.

Pani Kasia musiała zrezygnować z dotychczasowej pracy, którą bardzo lubiła, a w zamian nauczyć się opieki nad leżącym, cierpiącym synem, który wrócił ze szpitala.

Nagle zostałam postawiona przez los w sytuacji bez wyjścia: trzeba było się nauczyć być pielęgniarką, całodobową opiekunką, rehabilitantką. Można powiedzieć, że stałam się „matką od zadań specjalnych”. Sama nie wiem skąd, ale na szczęście znalazłam w sobie jakieś pokłady nadludzkiej siły, cierpliwości. Stałam się inną matką, a mój Marcin – innym synem. Nic już nie przypomina naszych wcześniejszych relacji. No, może poza tym, że on nigdy nie lubił dużo mówić, opowiadać mi o sobie, o swoich sprawach. Teraz też mówi niewiele… – dodaje Pani Kasia.

Szkoda pośrednia

W tej cichej, heroicznej walce o kolejny dzień życia, mało kto zwraca uwagę na tych, którzy w jednej chwili przewartościowali swój świat, na najbliższe osoby: rodziców i rodzeństwo chorych dzieci, na życiowych partnerów osób, które chwilę temu były u szczytu życiowych możliwości i rozwoju kariery.

Właśnie taki problem – osób pośrednio poszkodowanych na skutek cierpień osób najbliższych – został dostrzeżony przez doradców odszkodowawczych, radców prawnych i adwokatów; bo przecież ci spotykają się na co dzień ze swoimi klientami. Poznali oni problemy rodzin borykających się nie tylko z problemami finansowymi, związanymi z kosztownym leczeniem i rehabilitacją osoby poszkodowanej, ale też z fizyczną i psychiczną niemocą, wycieńczeniem, depresją, rezygnacją z planów, w tym z pracy zawodowej.

Osoby pośrednio poszkodowane wymagają wsparcia i pomocy

- Polski ustawodawca gwarantuje ochronę dobra osobistego w postaci prawa do życia rodzinnego, zachowania wypracowanej więzi uczuciowej i emocjonalnej. Dochodzenie zadośćuczynienia za naruszenie dobra osobistego w postaci zerwania więzi emocjonalnej to w polskim prawie instytucja zarówno stara, jak i nowa – tłumaczy Marta Łosińska, prawnik z Grupy Doradczej Prawno-Medycznej w Gdańsku.

- Stara, bo w szkodach powstałych przed 3 sierpnia 2008 roku, gdzie na skutek zdarzenia zmarła osoba bliska, dochodzenie zadośćuczynienia jest możliwe właśnie w oparciu o konstrukcję naruszenia dobra osobistego w postaci zerwania więzi uczuciowej z osobą zmarłą. Nowa, bo jednocześnie nigdy wcześniej nikt, opierając roszczenia na tej samej podstawie prawnej, nie podejmował walki o zadośćuczynienie dla osób bliskich, które tak naprawdę musiały „pochować” swoją osobę bliską oraz plany z nią związane i podjąć nowe życie, z osobą niepełnosprawną u boku – dodaje prawnik.

Na etapie przedsądowym zakłady ubezpieczeń odmawiają wypłaty zadośćuczynienia dla osoby poszkodowanej pośrednio. Dlaczego? Formalnie ubezpieczyciele tłumaczą się, że nie pozwala im na to prawo, ponieważ nie reguluje tego wprost. Oczywiście chodzi jednak o pieniądze. Biorąc pod uwagę niskie składki ubezpieczenia OC pojazdów (które w Polsce są jednymi z najniższych w Europie) i podmiotów leczniczych, staje się jasnym, że zakłady ubezpieczeń nie mają rezerw finansowych, które pozwoliłyby rekompensować w pełni każdą szkodę. Staje się bowiem oczywiste, że ubezpieczyciel będzie musiał nie tylko wypłacić odszkodowanie bezpośrednio poszkodowanemu w następstwie wypadku bądź zdarzenia medycznego, ale również wszystkim tym, którzy dotkliwie cierpią na skutek domowego nieszczęścia.

Co pozostaje poszkodowanym?

Cała nadzieja w sądach. Całe szczęście, sądy w Polsce dostrzegają problem osób poszkodowanych pośrednio. Najgłośniejszy jak dotąd wyrok w sprawie o zadośćuczynienie z tytułu naruszenia dóbr osobistych rodziców niepełnosprawnego na skutek błędów lekarskich dziecka zapadł przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 18 stycznia 2016 r., sygn. akt VI ACa 1405/14). Sąd przyznał łącznie na rzecz rodziców pół miliona złotych, ponieważ zostali oni pozbawieni możliwości cieszenia się niezakłóconym życiem rodzinnym i możliwości wychowania zdrowego potomstwa. Wyrok jest prawomocny.

- Zgodnie z art. 448 k.c., w razie naruszenia dobra osobistego sąd może przyznać zadośćuczynienie pieniężne za doznaną krzywdę. Dobra osobiste to wartości niemajątkowe, związane z człowiekiem, uznane powszechnie w społeczeństwie. Dlatego należne zadośćuczynienie powinno przysługiwać każdej rodzinie, w której więzi uczuciowe i emocjonalne z osobą poszkodowaną, ranną zostały zerwane (lub zaburzone – jak w przypadku rodziny Marcina) – stwierdza Tomasz Rosa, dyrektor GDPM.

Dziś Marcin, dorosły mężczyzna może liczyć tylko na mamę, najbliższą rodzinę. Świat tej rodziny nadal kręci się wokół niego, ale rodzice nie mają już dwudziestu paru lat, jak wtedy, gdy był malutki, ale podobnie bezbronny.

Źródło: GDPM

Inne aktualności